Karpaty to góry szczególnie nam bliskie gdzie wielu z nas stawiało pierwsze kroki w wędrówkach górskich. Rozciągają się niemal od Wiednia aż po Podole na wschodzie, następnie „skręcają” na południe a potem na zachód tworzą łuk, dlatego często określa się to pasmo Łukiem Karpat. Góry przez swoja niedostępność tworzyły kiedyś trudną do pokonania przeszkodę, graniami górskimi wytyczano granice państw. Ale góry często również łączyły; w Karpatach pasterze wołoscy idąc grzbietem Karpat przywędrowali z południa gdzieś z Fogaraszy i Bucegów w nasze Beskidy. Dla nich nie Karpaty były „drogą”… Dziś Karpaty znów są podzielone, to obszar graniczny między Czechami, Polską, Słowacją, Węgrami, Ukrainą i Rumunią. Spróbujmy przenieść się z wyobrażeniami 100 lat wstecz; na górskich halach trawa od wiosny do zimy spasana jest przez stada owiec i bydła, górskie koliby tętnią życiem, słychać dzwonki, ujadają psy gdy ktoś obcy pojawi się w pobliżu. Zobaczmy co z tego zostało.
Świdowiec, Czarnohora, Gorgany
Karpaty ukraińskie to kraina magiczna, w powietrzu czuć zapach traw, a echo niesie po połoninach dźwięki z pasterskich kolib. Każdy kto po raz pierwszy stanie na szerokim płaju (pasterskiej ścieżce używanej nieraz od pokoleń) wijącym się pośród połonin Świdowca, jest zaskoczony rozległością krajobrazów. Jak okiem sięgnąć ciągną się połoniny, a na nich stada huculskich koni, owiec i krów. Można odnieść wrażenie, że zwierzęta pasą się bez opieki. W Czarnohorze pasterzy spotkamy nawet na wysoko położonych połoninach. Najwyższe szczyty ukraińskie to już piętro subalpejskie i alpejskie. Charakter masywu Gorganów najlepiej określa ich nazwa - gorgan to w lokalnej gwarze gołoborza, rozległe głazowiska. Wielkie ich połacie zalegają większość szczytów. Są to piaskowcowe złomy porośnięte przeważnie wielobarwnymi porostami. Wędrując chce się zaśpiewać że "...nie ma życia jak na połoninie..."